Z gęby cholewy nie rób!

Czwartek 9 sierpnia 2012

Polacy to naród ufny i łatwowierny. Pokazała to już nieraz historia, pokazuje nam to również rzeczywistość w naszym codziennym życiu. Konsekwencje złamania danego słowa czy umowy przez bliską osobę, bywają często bagatelne, nierzadko rzutując na całe nasze życie.

Dotknęła mnie niedawno historia pewnego młodego małżeństwa. Otóż parka ta dogadała się ze swoim znajomym, sąsiadem, kumem (niepotrzebne skreślić) na kupno mieszkania. Cała machina finansowa została uruchomiona: kredyty, wyceny, analizy, itp. Gdy wszystko było już załatwione i oboje czekali na upragniony finał, ich plany spaliły na panewce w ciągu zaledwie kilku minut, gdyż… sprzedawca wycofał się z transakcji. Nie pomogła im umowa przedwstępna na zakup owego lokum, gdyż ze względu na znajomość i dobrosąsiedztwo, albo po prostu: zaufanie, nie wpłacili oni żadnego zadatku. Małżeństwo to długo jeszcze będzie pluć sobie w brodę, gdyż wcześniej wypowiedziało umowę na wynajem swojego obecnego mieszkania i, pozostając z niczym, zamknęło to błędne koło.

Po tym wszystkim nasuwa się jedno pytanie: czy naprawdę nie możemy mieć do siebie za grosz zaufania? Wszystko musi być podpisane i przypieczętowane pieniędzmi? Forsą? Gotówą? Najwyraźniej tak, gdyż samo słowo dziś już nie wystarcza. Dlatego niech to będzie przestrogą dla innych: w poważnych sprawach nawet słowo bliskiego nie zastąpi solidnie sporządzonej umowy. Na piśmie!

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij