Wzruszający do… szpiku kości

Wtorek 26 czerwca 2012

       Wydawało się, ze powiedziano już wszystko o Agacie Mróz, siatkarce polskiej reprezentacji, zmagającej sie z białaczką, która wbrew zaleceniom lekarzy zdecydowała się urodzić dziecko. Obraz „Nad życie” ujawnia kilka nieznanych szczegółów, przez co część osób może zmienić swój pogląd na tę tragiczną historię.

 

 

      O dramatycznej walce Agaty kilka lat temu było głośno w mediach całej Polski. Bo i cała Polska kibicowała naszej „złotce” w jej najważniejszym meczu – walce z śmiertelną chorobą. Gdy wreszcie znalazł się dawca szpiku, siatkarka urodziła córkę i poddała się przeszczepowi. Od tej pory wydawało się, ze wszystko już będzie w porządku. Niestety, Agata Mróz odeszła w niedługi czas po porodzie.

       W środowisku filmowym od dawna mówiło się, ze historia ta to typowy scenariusz filmowy, nie wymagający przeróbki. Wyciskacz łez gwarantowany - łzy polecą same. I rzeczywiście, obraz chwyta za gardło. Niemniej widz może odebrać historię Agaty z mieszanymi uczuciami. Ktoś spyta: dlaczego zdecydowała się na dziecko, wiedząc, ze może zabić i je i siebie? Ba, nawet w filmie padają ostre słowa pod jej adresem: skrajna nieodpowiedzialność i kobiecy kaprys - to tylko niektóre z nich. Ale niezależnie od tego trzeba podkreślić, ze wszechobecne w filmie miłość i oddanie odsuwają te zarzuty na dalszy tor. Bo mimo, ze Agata nie żyje, pozostawiła po sobie część siebie. I, jeśli był to rzeczywiście przemyślany plan, to zrealizowała go znakomicie.

       Na uwagę zasługuje tutaj nie tyle gra odtwórczyni głównej roli, co mistrzowskie kreacje Michała Żebrowskiego (mąż Agaty) oraz Danuty Stenki (lekarki), która w mistrzowski sposób operuje emocjami. Mimo, że to rola drugoplanowa, zostaje w pamięci na długo. Miejmy nadzieję, że tak samo będzie z naszą złotowłosą „złotką”.

 

 

       Wojciech Obremski

alt

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij