Stracone szanse

Środa 18 września 2013

Sulęcin coś w sobie ma. To ładne, przyjazne miasteczko, otoczone pięknymi lasami i jeziorami. Nie ma lepszego miejsca na popołudniowy i weekendowy odpoczynek. Coś dla siebie znajdą zarówno zwolennicy leniuchowania, jak też miłośnicy aktywnego wypoczynku – rowerzyści, grzybiarze, spacerowicze i wędkarze. Samo miasto nie jest ani za duże, ani za małe. Jeżeli mamy trochę więcej czasu to praktycznie wszędzie gdzie chcemy możemy się dostać na piechotę. Byłoby miło, gdyby urzędy (miejski i starostwo) były bliżej centrum, ale tak też nie jest źle. Oprócz tego możemy pospacerować piękną promenadą nad coraz czystszą Postomią, a przy okazji zajrzeć do Domu Joannitów i obejrzeć kolejną piękną wystawę. Ścieżką pieszo-rowerową dotrzemy nad jezioro Ostrowskie, a już niedługo na przepiękne i unikatowe Uroczysko Lubniewsko.

 

Druga strona medalu…

 

… to bezrobocie sięgające … proc. Od czasu powstania Molexu nie otwarto żadnego sensownego zakładu, dającego nowe miejsca pracy. Szans na coś nowego nie widać na horyzoncie, bo burmistrz wystawił strefę inwestycyjną na sprzedaż. Głodowe wynagrodzenia, w większości minimalne krajowe nie dające szans na godne życie. (z drugiej strony pensje urzędników miejskich na stanowiskach kierowniczych przekraczające 12.000 zł miesięcznie). Stawki za wywóz śmieci jedne z najwyższych w regionie. Do kina w Sulęcinie już się nie wybierzemy, bo budynek został sprzedany, a w jego miejscu prawdopodobnie powstanie kolejny market. Ostatni sklepikarze w tym rejonie miasta mają szansę szybko pójść z torbami. Co nam z promenady, gdy w parku obok byłego straszącego dworca autobusowego połamiemy sobie nogi na nierównych płytach. Formuła dożynek i dni Sulęcina z paroma kramami i gwiazdą trzeciej kategorii dawno się już wyczerpała (w małym Deszczno koło Gorzowa podczas jednej imprezy – Święta Kurczaka wystąpiły Elektryczne Gitary, Strachy na Lachy i Kombii). Najlepszą imprezę plenerową, z największą frekwencją w tym sezonie (Piknik edukacyjno – rodzinny „Bezpieczeństwo na drodze. Świadomy pieszy i kierowca”) zorganizowała 7 września prywatna firma.

Nawet gdybyśmy pracowali w rozwijających się prężnie Międzyrzeczu, Słubicach, Kostrzynie nad Odrą, czy Gorzowie Wlkp. i chcieli mieszkać w Sulęcinie, to głęboko się zastanowimy, porównując ceny działek budowlanych. Blisko centrum Gorzowa możemy znaleźć działkę już za 70 tys. zł, podczas gdy w Sulęcinie ceny przekraczają często 100 tys. zł. Nic dziwnego, skoro urzędnicy powstrzymują się od wydawania warunków zabudowy, windując tym samym ceny miejskich działek. Jeżeli mamy duże zapotrzebowanie na działki i małą ich ilość na rynku, to wiadomo, że ceny będą wysokie.

 

Miasto się wyludnia

 

Co nam z pięknych widoków, czystego powietrza i kilometrów ścieżek rowerowych, gdy nie ma co do garnka włożyć. To zrozumiałe, że młodzi wyjeżdżają z Sulęcina w poszukiwaniu chleba. To miasto nie daje perspektyw zawodowych. Mnie zawodowo nic nie trzyma w Sulęcinie. A jednak z wymienionych na wstępie powodów nie chciałbym zamienić tego miasta na gorzowskie tramwaje, zielonogórski deptak, ani tym bardziej na warszawski beton. Mam też jeszcze trochę cierpliwości, by nadal codziennie dojeżdżać do Gorzowa do pracy. To miasto można jeszcze zmienić. A jedno według mnie jest pewne – w gminie Sulęcin nastał najwyższy czas na zmiany!

 

Adam Piotrowski

 

 

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij