Przygoda odeszła… sama?
Wtorek 9 października 2012
Od niemal trzydziestu lat nasz region miał coś, o czym inne województwa mogły tylko pomarzyć. Owa rzecz, a raczej przedsięwzięcie, cementowało przyjazne stosunki z naszymi sąsiadami silniej, niż organizowane w czasach PRL-u na masową skalę „bratnie imprezy”. Mowa tutaj o Międzynarodowym Konkursie Literackim „Przygoda przychodzi sama ”, którego I edycja odbyła się w… 1985 r. Na pomysł wpadli pracownicy Gminnego Ośrodka Kultury w Krzeszycach. W jakiś czas później konkurs stał się sztandarową pozycją w kalendarzu imprez kulturalnych naszego regionu. Literackie zmagania otrzymały wsparcie ambasad rosyjskiej i białoruskiej, konsulatu generalnego Federacji Rosyjskiej w Poznaniu, Centrum Nauki i Kultury Rosyjskiej w Warszawie oraz zagranicznych mediów. W ostatnich latach jury otrzymywało ok. 1000 prac z Polski, Rosji, Białorusi, Niemiec, a nawet z Armenii. Nagrodami były m.in. pobyty polskich laureatów w Moskwie, a zwycięzców ze Wschodu w naszych Lubniewicach
Z uwagi na to, iż konkurs zyskał ogromną popularność w krajach Europy Wschodniej, ww. instytucje doprowadziły do utworzenia polsko – rosyjskiej fundacji „Wspólna Sprawa”, która od tego roku miała zajmować się nie tylko konkursem, ale także organizacją innych polsko – rosyjskich imprez kulturalnych oraz działać na rzecz integracji młodych ludzi z różnych krajów europejskich (i nie tylko).
Niestety, samo utworzenie fundacji nie wystarczyło. Po raz pierwszy od 27 (!) lat konkurs, o którym mówi już cała Europa, nie odbył się. I mimo tego, że do jurorów zaczynały spływać prace z tak odległych krajów jak USA czy Australia. Fundacji udało się jedynie zorganizować letni obóz dla młodzieży z Rosji w Lubniewicach.
Daleki jestem od szukania przyczyn upadku tak słusznego przedsięwzięcia wśród polityki. Ale, niestety, trzeba to powiedzieć wprost: prawie trzydziestoletnia tradycja konkursu upadła akurat wtedy, kiedy we władzach powiatu sulęcińskiego nastąpiła zmiana warty. A starostwo powiatowe w Sulęcinie od wielu lat wspierało konkurs, nie tylko finansowo. Trudno się zresztą dziwić: „Przygoda” przychodzi sama” przyczyniła się do ogromnej promocji powiatu, nie tylko w Europie Wschodniej. Dlatego mam nadzieję, że ta niefortunna przerwa wynika tylko z niedopatrzenia, a powody czysto polityczne nie istnieją. Bo jeśli tak, byłoby to niedopuszczalne: niszczyć jedną z większych w kraju inicjatywę, łączącą tyle nacji, w dodatku promującą powiat i województwo, przez jakieś tam polityczne czy nawet osobiste animozje. Nie bez znaczenia jest fakt, że taka postawa uderzałaby szczególnie w ludzi młodych. Trudno zresztą uwierzyć, że starostwo zdecydowałoby się na taki strzał w kolano. Toteż mam nadzieję, że praca wielu ludzi nie pójdzie na marne i za rok redaktorzy „Przekroju” pojawią się podczas tradycyjnej gali wręczania nagród i statuetek międzynarodowym laureatom.
Wojciech Obremski
Redaktor naczelny