„Nadal nie dochodzi do mnie, że ta przygoda trwa nadal…”

Sobota 11 listopada 2017

Z Łukaszem „Łyczkiem” Łyczkowskim, wokalistą zespołu 5 Rano, uczestnikiem programu The Voice of Poland rozmawia Adam Piotrowski

Przekrój Lokalny: „Nie widzę Ciebie w swych marzeniach” wykonane przez ciebie w pierwszym odcinku na żywo programu The Voice od Poland zachwyciło jurorów, publiczność i widzów – dostałeś najwięcej głosów z drużyny Tomsona i Barona. Ty jednak nie do końca jesteś zadowolony.

Łukasz Łyczkowski: Byłem bardzo zły na siebie, z nerwów przed samym wykonaniem nie miałem słuchawek w uszach. Wchodzi orkiestra, a ja ich po prostu nie słyszę. Spanikowałem w pierwszym momencie i zbyt mocno zaatakowałem tę piosenkę. Zamiast ją zaśpiewać, to ją trochę zakrzyczałem. Uważam, że o wiele lepiej wyszło mi na próbie. Dlatego drodzy czytelnicy, wybaczcie.

PL: Myślę, że jesteś zbyt skromny, bo z kim nie rozmawiam, to twoje wykonanie bardzo się podobało. Świadczy też o tym pierwsze zwycięstwo w głosowaniu widzów.

ŁŁ: Jestem jeszcze w szoku. Nadal nie dochodzi do mnie, że ta przygoda trwa nadal. Zdaję sobie sprawę, że konkuruję z głosami, do których technicznie nie mam polotu, ale wkładam całe serce w śpiewanie i wiem, że to się podoba i procentuje.

PL: Nie bez znaczenie jest na pewno twoja postawa sceniczna. Mam tu na myśli twój występ z Agatą Hylińską i pomoc, gdy zapomniała tekstu.

ŁŁ: Uważam, że każdy by tak zrobił. Nie jestem wcale bohaterem, jak niektórzy uważają. To był impuls i coś naturalnego. Z Agatą zresztą w ogóle nie myślałem o rywalizacji. Oboje chcieliśmy po prostu zaśpiewać tę piosenkę jak jeden organizm.

PL: Po ostatnim twoim wykonaniu w programie zadzwonił Marek Piekarczyk. Było to dla ciebie zaskoczenie?

ŁŁ: To był dla mnie szok. Ktoś, kogo słuchałeś jeszcze z kaset, twój idol muzyczny, człowiek, którego darzysz niesamowitym szacunkiem dzwoni, żeby powiedzieć, że podobało mu się moje wykonanie.

PL: Łukasz, bywałem na twoich koncertach na przestrzeni ostatnich kilku lat i teraz jak ciebie słucham w programie, to mam wrażanie, że coś w twoim śpiewaniu się zmieniło. Głos ten sam, ale coś jakby ewoluowało. Czy mi się tylko wydaje, czy to może zasługa Tomsona i Barona?

ŁŁ: Jest w twoim spostrzeżeniu dużo racji, ale ta praca została wykonana, gdy jeszcze nawet nie myślałem o The Voice of Poland. Doszedłem do takiego punktu, jeżeli chodzi o mój wokal, że powiedziałem dość. Nie mogłem już dalej siebie słuchać. Wiedziałem, że muszę coś zmienić, bo inaczej już się nie da. Ubolewam, że wcześniej zlekceważyłem pracę z emisją głosu. Zacząłem więc jak dziecko od pierwszych literek na nowo kształtować swój głos, który wreszcie polubiłem.

Oczywiście sam program też ma tutaj ogromne znaczenie. Samo przebywanie z tak wspaniałymi głosami, podsłuchiwanie ich, ale również praca z trenerami dają kolejne rezultaty.

PL: Poziom programu jest naprawdę wysoki. Inne podobne programy nie umywają się do tego.

ŁŁ: To jest muzyczny Mont Everest. W The Voice liczy się poziom muzyczny, poziom aranżacji, poziom orkiestry. Jestem zaszczycony, że mogłem się znaleźć w gronie tych ludzi.

PL: Czy możesz powiedzieć co będziesz śpiewał w następnym odcinku programu?

ŁŁ: Niestety, podpisaliśmy umowy, żeby takie informacje utrzymywać w tajemnicy. Ma to być dla wszystkich niespodzianka. Mogę powiedzieć tylko, że piosenka jest o mamie i ja ją zadedykuję mojej mamie.

PL: Stresujesz się jeszcze na scenie?

ŁŁ: Jedno chciałbym w tej chwili podkreślić. Drodzy sulęcinianie i czytelnicy obiecuję, że zacznę się uśmiechać. Stres jest. Zdając sobie sprawę, że rodzina, bliscy, sąsiedzi mnie widzą, patrzą mi w oczy, nawet przez ekran, robi mi się taki balon tremy nad głową, który trochę przeszkadza. W ostatnim wykonaniu doszedł jeszcze problem z tą słuchawką, która wypadła mi z ucha i przez to jeszcze bardziej się nakręciłem.

PL: Ale jak zaczynasz śpiewać, to gdzieś ta niepewność znika.

ŁŁ: Tak, wtedy jest żywioł. Daję z siebie wszystko. I tak właśnie chcę do końca. Z honorem, klasą i uśmiechem reprezentując Sulęcin. Chcę, żeby ludzie zobaczyli, że zdecydowałem się zrobić coś poza jakieś ramy. Zrobię wszystko, żebyście byli ze mnie dumni. Ale proszę was też o wsparcie w tych bardzo ważnych w moim życiu chwilach.

PL: Tego możesz być pewien. Powodzenia Łukasz, trzymamy kciuki!

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij