Czytając z grdyki

Środa 18 września 2013

- To już jest koniec – tak swego czasu śpiewał Kuba Sienkiewicz w jednym z przebojów Elektrycznych Gitar. Wprawdzie śpiewający doktor nie sprecyzował czego ów koniec ma dotyczyć, ale na to pytanie najłatwiej odpowiedzieć sobie właśnie na początku września. Wtedy bowiem kończą się wakacje, nagle okazuje się, że ta wieczna, letnia miłość znajduje swój kres właśnie teraz, nie mówiąc o kończących lato ostatnich promieniach słońca. Bo mimo, że w tym roku dawały one z siebie wszystko, to ich czas też ma się ku końcowi.

Ech, zacząłem tak pesymistycznie, a przecież lato wciąż trwa! Na ulicach nie widać jakoś opatulonych po szyję spacerowiczów, nad jeziorem nadal można spotkać grupę młodych przy ognisku z gitarą, ba, nawet grilla ciągle da się rozpalić! A więc korzystajmy, korzystajmy…

Tym razem słowo „Koniec” ma jednak podwójne znaczenie. Bo o ile wakacje mają swój odliczony czas i każdy z nas dokładnie wie, kiedy ma wrócić za biurko lub do szkolnej ławy, to w tym roku nadszedł jeszcze jeden kres. Kres sprawy, która przez ostatnie dwa lata nie schodziła z czołówek gazet (na szczęście nie naszej) i zapewniała sporą oglądalność i słuchalność wszelkiej maści stacjom telewizyjnym oraz radiowym. Nie, nie chodzi tu o konflikt w Syrii (akurat w tym przypadku końca w ogóle nie widać, a raczej wręcz przeciwnie). Tak, tak, drodzy Czytelnicy: sprawa małej Madzi znalazła swój finał! Oto 3 września roku pańskiego 2013, koło południa, wszystkie informacyjne kanały telewizyjne przerywają swój program, bo nastał TEN czas! Czas specjalnego wydania Wiadomości (Faktów, Informacji, itp). Czas ogłoszenia wyroku na wyrodnej matce Katarzynie W! Życie w kraju zamarło na ten moment. Dodajmy do tego uzasadnienie wyroku, a moment ten przekształca się w dobre dwie godziny. Nikt nie spożywa obiadu, zresztą, po co wcinać? Przecież każdy odpowiednią pożywkę sensacji ma na ekranie. Dwie godziny sędziowskiej przemowy, wśród których prym wiodą przebitki kamerzysty, a to na trzęsące się ręce oskarżonej (przepraszam, skazanej), a to na jej zakryte oczy – jedna ze stacji pokusiła się nawet o zbliżenie gardła, by przez ruchy grdyki dociec, co matka Madzi miała w tej doniosłej chwili na myśli…

Na szczęście to już jest koniec. Koniec szopki zwanej procesem matki Madzi, matki, która rzucając swym dzieckiem o podłogę zapewniła sobie status gwiazdy. I mimo, że każda gwiazda kiedyś gaśnie, to w tym przypadku może być zgoła inaczej. Bo już pojawiły się pogłoski, że pani Katarzyna, niczym Anders Breivik, zamierza pisać na więziennej pryczy swoje, nazwijmy to, wspomnienia.

Już widzę kolejkę wydawców czyhających na ten „bestseller”. Będzie ona zapewne niemniejsza od tej, w której tak niedawno ustawili się dziennikarze, publikujący przez prawie dwa lata setki zdjęć z życia państwa W. (wliczając w to opasły pamiętnik pana W).

Cóż, życie toczy się dalej. I mimo, że wakacje się skończyły, to niektóre rzeczy trwają dalej. Niestety.

 

Wojciech Obremski

 

Redaktor naczelny

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij